Prokonsumenckie „prawo do bycia zapomnianym” stwarza pewne zagrożenia a jego wdrożenie może okazać się kosztowane, ponieważ proponowana regulacja ma także ciemne strony. Pojawia się kluczowe pytanie, czy projektowane przepisy nie spowolnią tempa rozwoju nowych technologii? Zwłaszcza Wielka Brytania prezentuje sceptyczne stanowisko w europejskiej dyskusji nad nowym prawem i podkreśla wagę zdroworozsądkowego podejścia przy tworzeniu nowych przepisów. Przedsiębiorcy działający w sieci jak np. Google czy Facebook mogą zostać obciążeni karą do 2 % ich przychodu za niewykonanie obowiązków związanych z usuwaniem zdjęć i informacji umieszczanych na tych portalach a także na innych stronach. Przykładowo jeśli zdjęcie zamieszczone przez osobę trzecią pierwotnie zostało opublikowane na stronie Facebooka, Facebook będzie odpowiadał za jego usunięcie także na innych stronach www. Poza ekonomicznymi aspektami istnieje jeszcze inna, bardziej wrażliwa sfera – wolność słowa w Internecie. Fiasko związane z ratyfikacją ACTA pokazało, że internauci cenią tę wartość ponad wszystko jako wirtualny fundament rzeczywistości on line. „Prawo do bycia zapominanym” może bowiem stać się narzędziem cenzurowania wiadomości w sieci poprzez usuwanie, czy blokowanie pewnych informacji. Internauci obawiają się, że nowe prawo doprowadzi do manipulowania wiadomościami i stąd porównania do rzeczywiści Orwella z „Roku 1984″. Pojawia się bowiem pytanie czy gdy określona informacja ma charakter np. historyczny osoba, której ta informacja dotyczy, ma prawo nią rozporządzać. Co zatem w tym konflikcie wartości jest ważniejsze prawo do prywatności czy wolność słowa w Internecie?

Aplikantka radcowska Sylwia Gładysz

Kancelaria Radców Prawnych R. Ptak i Wspólnicy
Kancelaria R. Ptak i Wspólnicy to dom zbudowany na mocnych fundamentach. Uważamy, że nasz sukces wynika z siły zgranego zespołu, który tworzą ludzie z pasją. Pozytywne relacje wewnętrzne przekładają się na kontakt z Klientami.

Podobne wpisy